Planowałyśmy z Fort William przejechać się Jacobite Steam Train (trochę drogo) więc pojechałyśmy zwykłym pociągiem do Glenfinnan, czyli na wiadukt znany z Harrego Pottera.
Wyjeżdżamy z Fort William piękna pogoda, wysiadamy w Glenfinnan leje i burza. Pociąg powrotny za 2 godziny.
Siedzimy na stacji. Po 45 min przestaje padać, idziemy ścieżką na punkt widokowy. Przepiękny widok na okolicę, wzgórza i Loch Shiel (jezioro). Idziemy dalej, mamy nadzieję, że pod wiadukt. Po kilkunastu minutach ścieżka się zmniejsza, zwęża. Z 50cm robi się 10cm. Po deszczu jest ślisko...i wzdłuż zbocza. Po chwili nie widzę siostry(?), z turlała się w paprocie. O! Najadłam się strachu. Wracamy.
Mamy jeszcze trochę czasu, wiec idziemy ulicą w kierunku wiaduktu. Dotarłyśmy do kościoła i wróciłyśmy, aby zdążyć na pociąg. Później sprawdziłam na mapie i... byłyśmy niedaleko wiaduktu czyli :(
Wracamy. Z pociągu wysiadamy wcześniej. Przy śluzach na Kanale Kaledońskim. Dalej wracamy pieszo. Klucząc ( z mapą) niechcący zahaczamy o ruiny zamku. kilka zdjęć. Wieczorem tradycyjne szkocka kolacja, czyli pizza. A w pubie piwo.