Bordżomi – szlakiem w górki
Rano idziemy w Bordżomi do informacji turystycznej. Newsy: jednak nie ma wieczorem możliwości bezpośredniego dojazdu do Batumi, przed wejściem na szlak musimy się zarejestrować w biurze Parku Narodoweg Bordżomi-Charagauli.
Idziemy do parku, po drodze zwiedzając miasteczko. Rejestrujemy się, dostajemy mapę parku ze szlakami i dowiadujemy się, ze wejście na szlak jest kilka kilometrów dalej :) Miła pani z biura dzwoni i za chwilę przyjeżdża po nas taksówka. Jedziemy. Dowozi nas pan pod szlaban. Chciałyśmy kupić wodę do picia, ale okazuje się, ze sklep, był. W przewodniku jest informacja, ze można nabrać wody na początku szlaku. Spróbujemy, albo padniemy :). Wzdłuż wodociągu dochodzimy do drewnianego domku – źródełko. Nabieramy wody w butle i w drogę. Szlak piękny, coś w stylu naszych Bieszczad. Gdzieś w czasie… na ścieżce, koleżanka nadepnęła na coś, obstawiamy węża, bo biedactwo tylko nam mignęło gdy uciekało w liście. Widoki i przyroda piękne. Wleczemy się szlakiem, gdyż każdy kwiatek i drzewko trzeba sfotografować. Schodzimy ze szlaku po 8 godz, karteczkę oddajemy strażnikowi parku i idziemy do głównej drogi.
Przechodzimy przez wioskę. Przed domami siedzą gromadnie ludzie, dzieciaki bawią się i wszyscy nam mówią gamardżoba. Miło.
Dochodzimy do głównej drogi, Ewa, gdzieś wyczytała, że w Gruzji nie trudno zatrzymać stopa, o ile coś jedzie ;) Na ulicy pusto. Idziemy w kierunku Bordżomi. Coś jedzie. Machamy. Auto się zatrzymuje, Gruzin, zaczyna z tylnego siedzenia bagaże przenosić do bagażnika. Wsiadamy i rozmawiamy. Człowiek jedzie po pracy do rodziny na daczę, spieszy się bo ma jeszcze daleko i przeprasza nas bardzo, że nie może nas zaprosić na kolację, ale w Tbilisi, gdy będziemy to musimy do niego zadzwonić i spotkać się. Dostajemy wizytówki i serdecznie się żegnamy.
Jesteśmy w Bordżomi, czas na kolację. Spacerujemy parkiem, ciepło, jest jakiś festyn. Nocą wracamy na nocleg, pakowanie, przecież jurto dalej. Gdy wracamy zaczynają się rozmowy z gospodarzami o życiu w Polsce i w Gruzji. Wypijamy wspólnie piwo i powoli idziemy spać.