Rogożnica ------------> Sukosan
Rano szybkie zakupy i wypływamy gdyż musimy dopłynąc do Sukosanu.
Pogoda zrobiła się piękna. Na silne prośby załogi sternik zarządza krótki postój. Rzucamy kotwicę, przebieramy sie, ponton do wody i my (nie wszyscy) do wody :)
Ci którzy nie pływają gotują obiad :) i nie jest to kara za niesubordynację :)
Znów po południu zaczyna psuc sie pogoda. Przed nami pojawiaja sie czarne chmury i zaczyna coraz mocniej wiać i padać. Podejrzewaliśmy, ze było powyzej ósemki. Gubimy wiosło i zaczynamy je łowić. Sternik ostrzegł nas, ze jak wypada człowiek to nie jest tak fajnie, gdyż bardzo szybko przy kiepskiej pogodzie mozna go zgubić z oczu. Wiosło wraca, a my płyniemy dalej.
Pogoda przez resztę dnia kiepska i większość trasy pokonujemy na silniku.
Wieczorem jesteśmy w Sukosanie. Powoli zaczynamy sie pakować, aby rano oddać jacht.