Taksówka – Alawerdi – Ikalto - Szuamta - Cinandali
Rano czeka na nas śniadanie. Pizza gruzińska – makaron zapieczony ze świeżymi warzywami na wierzchu i czacza, na rozpoczęcie dnia. Gospodyni spytała o plany. Marszrutką do Alawerdi itd. Usłyszałyśmy, że sąsiad ma samochód i bardzo chętnie, niedrogo, nas zawiezie. Ustaliłyśmy cenę, niewysoką i pojechaliśmy.
Alawerdi Olbrzymia katedra, z murem i ruinami pałaców naokoło, stoi pośród pól. Kobiety mogą wejść tylko w spódnicach (otrzymujemy je w bramie) i wewnątrz nie można robić zdjęć. W środku były prowadzone prace remontowe, na ścianach widać resztki fresków a reszta to gołe, jasne ściany. Jej wielkość i surowy klimat wewnątrz sprawiły, że wyszłyśmy zachwycone.
Następnie jedziemy do Akademii Ikalto, zlokalizowanej w pięknym gaju cyprysowym. Akademia założona przez króla Dawida w XII wieku, była największym centrum edukacji w średniowiecznej Gruzji i służyła jako miejsce studiów słynnego poety Shota Rustaveli. W kościółku obok jest chrzest, podglądamy :).
Shuamta Stara i Nowa – Stara to kompleks trzech kościołów z różnych okresów czasu - 6., 7. i 8. stulecia ulokowany na zalesionym wzgórzu, Wchodzimy przez bramę przy której stoją ludzie i sprzedają cieniutkie świece. Nasz kierowca kupuje i daje nam po jednej. Zapalamy. Nowa to - monastyr żeński niedaleko Starej zbudowany w XVI wieku. Starą zwiedzamy sami, w Nowej, aby ją oglądać dostajemy spódnice i możemy wejść do kościoła.
Jedziemy do Tsinandali, dziękujemy kierowcy za wspólną podróż, teraz pospacerujemy po parku. Kupujemy bilety z degustacją i wchodzimy. Zwiedzanie Tsinandali Muzeum i Rezydencji, to rezydencja z XVIII wieku, księcia i poety Aleksandra Chachavadza, mogąca się pochwalić pięknym ogrodem w stylu angielskim z różami i roślinami egzotycznymi. To także dom jednego z najstarszych win. Najstarsze wino w winotece z 1814. :) Po dwugodzinnym spacerze lądujemy w winiarni na degustacji. Mamy w bilecie lampkę wina. Degustujemy białe wino tsinandali – pyszne. Kupujemy po butelce. Rozmawiamy i…wynegocjowałyśmy degustację czerwonego Saperami i Kindzmaruli (ulubione Stalina?). Krótka rozmowa z Gruzinem, który nalewał nam wino i okazuje się, że pijemy zdrowie jego właśnie narodzonego synka. Nie no, Gruzini są bardzo gościnni :)
Wracamy na nocleg, rano jedziemy do Tbilisi. W Tbilisi umówiłyśmy się z „naszym” taksówkarzem, na wycieczkę do Gori itd. itd