Signagi – Bodbe
Rano czeka na nas śniadanie. Po rozmowie z Maja idziemy zwiedzać. Daleko nie odeszłyśmy, gdy znów zaczęło padać. Przeczekujemy deszcz pod balkonem opuszczonego domu, a gdy deszcz ustaje wracamy do domu po kurtki.
Idziemy do Monastyru Św. Jerzego w Bodbe, miejsca pielgrzymek, gdzie pochowana jest Św. Nino. Poniżej monastyru znajduje się święte źródło. Według legendy Św. Nino uzdrowiła tu żonę króla Iberii – Miriana III i tu prawdopodobnie nastąpiło przyjęcie chrztu w 337r.
Wracamy do Signagi, w pierwszej napotkanej restauracji jemy obiad. Każda zamawia coś innego (dżondżoli, lobio, sałatkę, pieczone ziemniaki z pieczarkami, kurczaka w sosie orzechowym) a do tego białe wino – pyszne i wyszło po 10 GEL na głowę. Po obiedzie właścicielka restauracji włączyła muzykę i zaprosiła nas do tańca. Po smacznym obiedzie z tańcami idziemy zwiedzać Signagi.
Uliczkami idziemy pod górę, dochodzimy do murów, teraz wzdłuż muru szukamy bramy. Gdy schodziłyśmy do centrum, dziewczyny w ogródku zobaczyły dziwny kwiatek. Robią zdjęcia. Z domu wychodzi właścicielka i zaczyna się rozmowa po angielsku, kobieta jest nauczycielką w tutejszej szkole. Chwilę później gdy obszczekuje nas pies, broni nas przed nim miły pan. Rozpoczyna się rozmowa. Przesympatyczni, otwarci ludzie.
Gdy tak sobie spacerowałyśmy, użalałyśmy się na ból żołądka – zemsta Gruzina? U mnie się trochę uspokoiło, koleżanka już prawie biegła do domu. Na szczęście stwierdziła, ze nie dobiegnie i poszła do toalety w restauracji, w której jadłyśmy kolację. Czekamy, czekamy i telefon od niej, ze jesteśmy zaproszone do restauracji. Supra z tamadą! Warto przeżyć coś takiego. Czytałam o tym, ale nie przypuszczałam, ze uda nam się być. Toasty piwem – za tych co popatrzyli na nas dzisiaj krzywym okiem – czyli za wrogów, toasty winem – za miłość, przyjaźń.
Niesamowity dzień!!!