Geoblog.pl    cratca    Podróże    2010 - Gruzja    Dawid Garedża i przygoda w stepie
Zwiń mapę
2010
14
lip

Dawid Garedża i przygoda w stepie

 
Gruzja
Gruzja, Dawid Garedża
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3077 km
 
Rano oddajemy klucze i z plecakami na plecach schodzimy do autobusu (bilet 0,40 GEL). Przesiadka w metro i jesteśmy na stacji Didube. Teraz tylko poszukać marszrutki. Zaczepia nas sympatyczna Gruzinka pytając czy szukamy noclegu. Nie, szukamy marszrutki. Podchodzi do nas taksówkarz i oferuje, że zawiezie nas do Dawid Garedża, poczeka na nas i zawiezie do Signagi za 120 GEL czyli po 30 GEL. Bez przesiadek, bez noszenia bagaży, czyli OK, pakujemy plecaki do bagażnika i jedziemy. Oj, nie było blisko.

Jedziemy przez step, krajobrazy niesamowite. Dawid Garedża – kompleks monastyrów. Przed monastyrem spotykamy Polaków, krótka rozmowa, wymiana informacji. Wchodzimy. Mnichów nie widać, „oprowadza” nas chłopaczek, który mówi tylko po gruzińsku, czyli otwiera nam drzwi i ucisza, żebyśmy głośno nie rozmawiały. Kilka zdjęć i po 20 min. wychodzimy. Gdzieś przeczytałyśmy, ze zwiedzanie trwa 2 godziny, taksówkarz też miał na nas czekać 2 godziny. Obok sklepu z pamiątkami widzę ścieżkę w górę. Dziewczyny idą na kawę do naszego taksówkarza a ja idę pod górę. Wchodzę powyżej monastyru, roztacza się piękny widok na okoliczne wzgórza. Dzwonie do dziewczyn i czekam na nie. Powyżej monastyru, w skale widzimy jaskinię, do której, z drugiej strony góry, schodzą ludzie. Nie idziemy ścieżką wyżej, schodzimy i do jaskini idziemy ścieżką wzdłuż muru monastyru. Teraz wiem, że to jest źródło Łzy Dawida – „w skale wykuto kanały i zbiorniki służące do gromadzenia wody. "Łzy Dawida" - jedyne źródło, dzięki któremu pierwsi pustelnicy gasili pragnienie, stało się relikwią”.

Schodzimy do taksówki, teraz ja dostaję kawę - zimną i słodką – mniam. Kupujemy jeszcze drobne pamiątki i odjeżdżamy. Taksówkarz, w rozmowie z innym taksówkarzem, dowiedział się, ze do Signagi jest inna krótsza droga i nią pojedziemy. Ok., dla nas to nie problem. Okazało się, ze zabłądziliśmy. Nasz taksówkarz zdenerwowany, my zachwycone przejażdżką przez step. Jedziemy przez łąki i tabuny wystraszonych koników polnych skaczą na nasz samochód. Drogi żadnej, tylko koleiny wyjeżdżone, pojawia się asfalt, ale taki powybijany, pełno dołów, jedziemy w kierunku gdzie… droga się urywa. Brak drogi i jakiegokolwiek mostu, przejeżdżamy rzekę w bród, bo wody też nie ma :) Zatrzymujemy się przy jakiś budynkach (stare kołchozy czy coś w tym stylu), ludzie nie potrafią nam pomóc i wytłumaczyć jak dojechać do Tbilisi. Wracamy do miejsca, gdzie skręciliśmy „na skrót” i wracamy tak jak przyjechaliśmy, koniec przygody :)

Dojeżdżamy do Signagi wieczorem. Mamy z internetu namiar na nocleg, ale… Nasz kierowca rozmawia z taksówkarzem z Signagi, ten dzwoni… i przychodzi do nas pani Maia. Jeden nocleg? Ok., mamy nocleg za 25 GEL ze śniadaniem. Taksówką jedziemy do domu na ul. Św. Georgij. Pokoje w domu jednorodzinnym, oprócz nas jest jeszcze para Anglików. Wychodzimy na balkon i przepiękny widok na dolinę Alazani.

Zapytałyśmy panią Maie, gdzie można zjeść i napić się domowego wina. Zaprowadziła nas do restauracji swoich znajomych, a od innych przyniosła nam wino. Zamówiłyśmy bakłażany z nadzieniem orzechowym, szaszłyk, sałatkę z pomidorów i ogórków oraz chinkali. Wszystko mniam i wyszło po 7 GEL na głowę, a do tego pyszne damaszne wino, czerwone :).

Najedzone idziemy zwiedzać ulubione przez Sakaszwiliego miasteczko. Miasteczko jest pięknie odnowione, jak nam powiedziano jest to miasteczko miłości. Nadaje się na romantyczną podróż. Zaczyna padać, zaczyna lać, biegniemy do domu. Zatrzymuje się koło nas taksówkarz, który zadzwonił do Mai, i zawozi nas do domu, nie chce abyśmy płaciły. Podejmujemy decyzję, zostajemy tu jeszcze jeden dzień.

SIGNAGI - Maia - tel. 895979926, ul. Św. Georgij (nie pamietam ile :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (4)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Kacha
Kacha - 2014-04-28 19:53
Zwiedzanie trwa dwie godziny, bo jest jeszcze druga część klasztoru - jaskinie ze średniowiecznymi freskami, właśnie wzdłuż tej ścieżki, którą nie poszłyście ;) Ze ścieżki są też niesamowite widoki na Azerbejdżan i wszystko to razem robi dość niezwykłe wrażenie. A do Garedżi z Tbilisi najlepiej się dostać marszrutką która codziennie rano jeździ z centrum, nazywa się Gareji Line i jest tańsza niż taksówka. Za zaoszczędzone pieniądze można w przyklasztornym sklepiku kupić butelkę świetnego wina robionego przez mnichów ;)
 
Ewa
Ewa - 2016-05-25 09:00
Nie napisałas nic o morwach ;) oskubałysmy cale drzewko z owoców takie byly pyszne.
a najmilej wspominam wlasnie tą przejazdzke w stepie :)
marszrutkami jezdzilysmy w wiele innych miejsc ;)
ach.. jak dobrze powspominac :)
 
 
cratca
Anka S
zwiedziła 7% świata (14 państw)
Zasoby: 140 wpisów140 15 komentarzy15 558 zdjęć558 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
14.08.2013 - 18.08.2013
 
 
01.07.2012 - 08.07.2012
 
 
09.06.2011 - 19.06.2011