rano w autobus i 8 godzin w podróży :)
Miły pan kierowca autobusu powiedział, ze nie wie kiedy dojedziemy. Jak dojedziemy to będziemy. Teraz zaprasza nas do oglądania filmu o pięknej przyrodzie nadbajkala i jego zwierzętach, rybach... a ponad to, to możemy śpiewać, opowiadać kawały, on nam udostępnia mikrofon :) Nikt nie skorzystał :D
Po około 2 godzinkach jazdy zatrzymaliśmy się na posiłek. Wszyscy wysiadają i idą do bistro. Kierowca zaczyna z nami rozmowę. Okazuje się, ze był w Polsce :)
Posileni jedziemy dalej. Jedziemy przez obszar porośnięty gęstymi lasami Gór Przymorskich, nie ma tu zbyt dużo osad. Po kilkudziesięciu kilometrach tajga ustępuje miejsca suchym stepom co zapowiada co nas czeka na Olchonie. Dojeżdżamy do przeprawy promowej w cieśninie Olchonskie Wrota. Chwilę później jesteśmy na Olchonie.
Jedziemy wzdłuż cieśniny Małe Morze. Z okien autobusu widać zachodnią stronę wyspy - zatoczki, cyple, wysokie skalne brzegi i step. W oddali po wschodniej stronie widać porośnięte lasem wzniesienia. Krajobraz zachwyca zróżnicowaniem terenu.
Dojeżdżamy. Chużyr. Nigdy czegoś takiego nie widziałam. Zdziwienie i zachwyt to pierwsze odczucia jakie pamiętam. Zdziwienie - nigdy tak drewnianej miejscowości nie widziałam. Starej drewnianej, aż czarnej, gdzieniegdzie naprawianej jasnymi łatami drewnianymi. Zachwyt - to wszystko wygląda tak inaczej, tak... tak pięknie.
Teraz tylko poszukać noclegu. Nocleg znajduje nas sam i mówi całkiem płynnie po polsku :) Po uzgodnieniu ceny (negocjacje do 300 RUR/osoby za noc, przed sezonem) idziemy na nocleg z właścicielką a tłumaczka idzie do swojego domu :)
Nocleg mamy w nowo wybudowanych domkach. kobieta oprowadza nas po noclegowni, zamawiamy na wieczór banię i pędzimy na zwiedzanie.
Idziemy do turbazy Nikity. Plan był, ze od niego kutrem płyniemy na drugą stronę Bajkału, na Święty Nos. Nie udało się. Pogoda nie jest na pływanie po Bajkale :(
Jemy obiad. Tradycyjnie ryba. Później idziemy do Szamanki. Łał. Jaki cudny widok.
Gdy kupujemy pamiątki spotykamy Polaków. W rozmowie okazuje się, ze jest jeszcze na Olchonie dwie grupy Polaków :)
Wracamy na nocleg. Bania. Bardzo fajna rzecz. Okazuje się, ze nie umiemy z niej korzystać :) Po nagrzaniu w bani, biegniemy pod prysznic (na zewnątrz) a powinniśmy używać wody, która jest w bani :))) Wymóg spowodowany tym, ze wodę na Olchonie dowozi się do domów w beczkach i wszyscy ją oszczędzają.
Następnego dnia mamy wykupiona wycieczkę busem po Olchonie. Pogoda kiepska. Pada. Jedziemy w kierunku półwyspu Choboj - północ. W połowie drogi samochód zaczyna się ślizgać po błocie i kierowca rezygnuje z dalszej jazdy. Proponuje objazdówkę po południowym krańcu wyspy. Pomimo deszczu Olchon jest piękny.
Po kilkugodzinnej objazdówce wracamy do Chużyru. Obiad. Później w sklepiku przy głównej drodze robimy zakupy na kolację, oczywiście omula też.
Wieczorem bania w planie. Zmarzniętych wygrzała :)
Pakujemy się.
Czuję niedosyt. Przez kiepską pogodę zobaczyłam tak mało :(