Hvar ----> Komiża
Po sniadaniu bedziemy zwiedzać Hvar. Wyglada przepieknie. Jacht na kotwicy - sternik zostaje. Pozostała ósemka chce zwiedzać miasto. I tu sie zaczyna zabawa. W ponton wchodzi 3 szt. czyli na brzeg płynie pierwsza trójka, wraca wiosłujacy, kolejna trójka i znów wraca wiosłujacy, kolejna trójka czyli 6 dziewczyn na brzegu. Jeszcze powrót po chłopaka i znów do brzegu :) Jesteśmy w osmioro gotowi do zwiedzania.
Tu zachwyca wszystko, uliczki schodkowe i błyszczące wapienne płyty chodnikowe, twierdza hiszpańska, plac w katedrą Św. Szczepana a wokół niego piękne domy,
Jeszcze tylko zakupy i powrót na łodkę. Teraz trochę osób wraca w pontonie, ktoś złapał okazję :) inni wpław :) Obiadek i płyniemy!
Po południu zaczyna psuc sie pogoda. Blizej wieczora, gdy wpływamy do portu Komiża juz leje i zaczyna być mało ciekawie. Wszyscy staraja sie jak najszybciej spłynąć i gdzieś przycumować. Nam udało sie przybić burtą do dwóch juz cumujacych jachtów. Kolejne wpływajace juz tego nie mogą zrobić. Mają cumować na kotwicy. Pogoda coraz gorsza, poda i wieje.
Do nas na czwartego dobija jacht z Wegrami. Rano płacą karę za niesubordynację, ale to był dla nich jedyny sposób na bezpieczny nocleg. W porcie na kotwicy nie przetrwali by nocy.
Wieczorem przychodzą do nas i dwóch jachtów obok z czekoladkami, dziekuja i przepraszają :)