Popaduje deszczyk. Z hostelu idziemy do placu Bastille. Kolumna na środku placu, 52-metry, wieńczy ją złocony “Geniusz Wolności”. Po lewej supernowoczesny budynek Opery wybudowanej w miejscu dawnego Dworca Bastylii.
Uliczką Henri IV dochodzimy do mostu i co widać … wyspę Św. Ludwika, którą przemierzamy ul. Św. Ludwika. Mijamy jedyny kościół na wyspie, pod jakim wezwaniem? Oczywiście Św. Ludwika. Mijamy słynna lodziarnie, mijamy bo zamknięta ;-(
Przed nami najbardziej znana gotycka katedra na świecie. Wow, pomimo deszczu sporo turystów z całego świata, podziwiających Notre-Dame.
Po lewej stronie placu – krypta archeologiczna, po prawej, na niewielkim skwerze, konny pomnik Karola Wielkiego i jego dwóch rycerzy, Rolanda i Oliviera. Na środku placu przed katedrą znajduje się miedziana gwiazda z brązu – jest to “punkt zerowy”, miejsce od którego we Francji liczone są odległości wszystkich miejscowości do Paryża.
Zaczyna intensywniej padać, a my jesteśmy głodni ;-) Dzielnica Łacińska słynie urokliwych miejsc i kafejek. Gdzie zakotwiczyliśmy? Przy ulicy St. Severin. To jedna z najstarszych w Paryżu, wąska i brukowana kamiennymi płytami, z rynsztokiem przez środek. Na rue St. Severin pod numerem 22 znajduje się najwęższy dom Paryża, którego fasada ma niespełna 3 metry.
W restauracji skorzystaliśmy z ofert dnia, cena 10 EUR za danie. Jadłam mule..., nie lubie muli :)))
Wracamy do zwiedzania. Przed nami kościół Saint Severin. W kosciele w lewej nawie wisi XIX-wieczna kopia obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej.
Dalej idziemy ul. St. Jacques, aby zobaczyć Sorbonę i Panteon. Mijamy Sorbonę skręcamy w prawo i po małym kluczeniu znajdujemy się przed Ogrodem Luksemburskim. Odwracamy się i co widać? Panteon ;-)