Na parkingu pod Preikestolen tłumy. Wszyscy szykują się do spaceru na ambonę. Pogoda super na wędrówkę. Słoneczko świeci, ciepło. Zabieramy wodę (z kranu), wałówkę z Polski i dobry humor.
Droga niezbyt wymagająca i na niej ludzie w różnym wieku. Tablica informacyjna mówi, ze droga to 2+2 godziny. Nam wejście zajęło nie wiele więcej, ale ile zdjęć z drogi pod gorę mam, to tylko ja wiem :)
Widoki piękne i polecam wejście. Przy brzydkiej pogodzie może być trudniej, gdy po kamieniach płynie woda i można się pośliznąć.
Już na Ambonie, po obfotografowaniu wszystkiego postanawiamy coś zjeść. Trochę tu wieje i tłumnie. Przechodzimy w ustronniejsze miejsce. I przyszedł czas fiordy nakarmić. Mój fiord jadł mi z reki parówkę i zagryzał chlebem z pasztetem. Tym samym nakarmili go moi współtowarzysze :) Po obiedzie Mariusz poszedł wyżej na Neverdalsfjellet, Magda usnęła a ja robiłam zdjęcia trawkom, listkom, kamykom no i oczywiście Lysefjorden został obfotografowany :)
Zrobiło się zimno i stwierdziłyśmy, ze czas wracać.
Z Ambony wracałyśmy inną drogą - to tylko kawałek innej drogi, reszta jest ta sama. Równie malownicza.
Droga w obie strony zajęła nam 5 godzin.