Pieszo ze schroniska na Rynek. Mapa w ręku i nie straszne nowe ulice. Trochę pada, ale co tam deszcz i niepogoda :)
Klucząc uliczkami dochodzimy na rynek. Czekamy na koziołki ( tylko tyle pamiętam z poprzedniej wycieczki, ach i palmiarnię pamiętam).
Zaczyna mocniej padać. Fartownie umówiłam się ze znajomymi w kawiarni i deszcz największy przeczekaliśmy w PoemaCafe przy kawkach i grzanym piwie. Polecam kawiarnię.
Listopadowe dni nie są długie, resztę miasta zwiedzamy po zmroku. Poznań jest bardzo ładnie oświetlony. Idziemy na Ostrów Tumski pod Katedrę. Spacer Uliczkami i wracamy na rynek na obiadokolację. Znajomi polecili Bamberkę, jako miejsce kuchni poznańskiej. Szare kluski z kapustą – pycha!
Szukamy Marycha. Plac przed sklepem i za sklepem? Marych jest trochę dalej. Wcześniej nie widziałysmy. Wina ciemności :)
Włóczęga ulicą Półwiejską, zakupy w Starym browarze, rogale Marcińskie i baterie do aparatu :)
ul. Św. Marcin. Zamek Cesarski - cudo. Piękny i pięknie oświetlony. Przypomniał mi się Trogir :)
Jeszcze trochę kluczenia. Most Teatralny prawdopodobnie najpiękniejszy w Europie. Nie wiem gdzie to moja koleżanka wyczytała :)
Przed 24 jesteśmy w schronisku. Jutro Gniezno.